Gdy rozmawiam z ludźmi podczas różnych sytuacji – czy to zawodowych, czy towarzyskich – okazuje się, że poglądy wielu osób na temat psychoterapii opierają się głównie na wyobrażeniach. Mało kto wie, na czym polega praca psychoterapeuty i co się na nią składa, dlatego koszty psychoterapii wielu wydają się zbyt wysokie.
Warto, żeby każdy, kto rozważa podjęcie psychoterapii, wiedział, na co dokładnie przeznaczy swoje środki oraz z czego wynikają koszty. Za co konkretnie płaci klient? Właśnie na to pytanie postaram się odpowiedzieć.
Specjalistyczna wiedza i umiejętności
Jestem psychologiem i psychoterapeutką. To oznacza łącznie ponad dziewięć lat edukacji:
- najpierw pięć lat studiów magisterskich zakończonych uzyskaniem tytułu psychologa;
- następnie cztery lata studiów podyplomowych z zakresu psychoterapii;
- oprócz tego praktyki zawodowe i wolontariaty, które odbywałam w czasie prywatnym w trakcie studiów i po ich zakończeniu, zanim dostałam pierwszą pracę;
- obecnie nadal poszerzam swoje kompetencje, uczęszczając na szkolenia specjalistyczne, warsztaty czy konferencje naukowe;
- ponadto wzbogacam swoje umiejętności, czytając literaturę i artykuły naukowe poświęcone zagadnieniom psychoterapii oraz diagnozy i terapii funkcji poznawczych.
W praktyce przekłada się to na nieustannie szlifowaną specjalistyczną wiedzę o objawach zaburzeń psychicznych, o przyczynach wielu problemów i mechanizmach podtrzymujących je, o sposobach na uporanie się z nimi i o metodach leczenia konkretnych problemów ze zdrowiem psychicznym.
Zaangażowanie
Godzina spędzona w gabinecie wraz z klientem to tylko ułamek czasu, który poświęcam na pracę z daną osobą. W rzeczywistości tego czasu jest więcej.
Przed każdym spotkaniem przeglądam notatki z sesji, żeby mieć pewność, że pamiętam wszystkie informacje ważne w kontekście pracy z daną osobą. Najczęściej czytam lub przeglądam literaturę poświęconą danemu zagadnieniu lub lekturę dla klienta, tak aby być na bieżąco z tematem, nad którym akurat pracujemy.
Dodatkowy czas przeznaczam na to, by opracować plan spotkania i przygotować materiały dla klientów. Bardzo często są to indywidualnie opracowane karty pracy, pomoce psychoedukacyjne, kwestionariusze lub arkusze do wypełnienia na sesji lub pomiędzy spotkaniami czy ćwiczenia ułatwiające przyswojenie tego, co aktualnie dzieje się w terapii.
Staram się, aby wkład klienta w naszą wspólną pracę został wynagrodzony poprzez moje zaangażowanie. W praktyce oznacza to dodatkowy czas poza sesją terapeutyczną spędzony na analizie problemu zgłaszanego przez klienta, studiowaniu literatury przedmiotu i opracowywaniu planu pracy – zarówno konkretnej sesji, jak i całego procesu terapii (plan, oczywiście, jest elastyczny).
Terapeuta jest swoim własnym narzędziem pracy
Każdy zawód wymaga innego rodzaju umiejętności i wysiłku. Każdy wiąże się z jakimś obciążeniem – np. wykonując pracę fizyczną, można przeciążyć stawy, a wykonując pracę intelektualną – można nie mieć głowy do rozwiązywania skomplikowanych problemów po powrocie do domu.
Bycie psychoterapeutą to praca intelektualna, jak najbardziej, jednak wykracza poza standardowy jej wymiar. Można powiedzieć, że terapeuta wykonuje równocześnie pracę emocjonalną, nierzadko dużo cięższą niż wysiłek umysłowy podejmowany w pracy z każdym klientem. Tego rodzaju pracy nie da się zmierzyć.
Co mam na myśli, mówiąc o pracy emocjonalnej? Bycie terapeutą wiąże się z posiadaniem pewnych cech, takich jak otwartość umysłu, tolerancja, empatia. Gdy słucham historii klientów – o tym, jakie trudne wydarzenia przywiodły ich do mnie, jaka przyświeca im motywacja do zmiany lub jak objawy wpływają na ich życie – współodczuwam z nimi to, o czym mówią. Dzielę z nimi te emocje, przyjmuję ich część na siebie.
Zależnie od osoby i tego, z czym się do mnie zwróciła, czasami są to sprawy lekkie, przyjemne. Najczęściej jednak to, co słyszę, bardzo mnie porusza – jako człowieka, jako kobietę, jako terapeutę. Nierzadko jestem pierwszą osobą, której klient decyduje się o czymś opowiedzieć. Co więcej, nie jest to zwykła opowieść przy kawie. Osoba siedząca przede mną zaprasza mnie do wysłuchania swojej historii w nadziei, że pomogę jej dokonać zmiany w życiu – zmniejszyć cierpienie, poprawić komfort, nauczyć radzenia sobie. Na tym właśnie polega relacja terapeutyczna, będąca głównym narzędziem mojej pracy. To dzięki dobrze nawiązanej relacji mamy możliwość wykorzystywania znanych mi technik i metod postępowania z danym problemem. Ale, jak każda relacja, również ta wymaga zaangażowania się obu stron – także terapeuty.
Gabinet psychoterapeuty to bezpieczne miejsce. Przestrzeń, by bez obaw rozmawiać o tym, co trudne, z osobą, która akceptuje klienta takim, jaki jest.
Tym, co pomaga mi w pracy terapeutycznej, jest zdrowy dystans do spraw klienta oraz do jego cech. Dzięki temu dystansowi jestem w stanie udźwignąć to, co klient wnosi na sesję. Co ważniejsze jednak, ten dystans sprawia, że mam w sobie przestrzeń na emocje klienta – również te względem mnie. Oznacza to, że klient może się na mnie zezłościć, może mu być trudno, może się ze mną nie zgadzać – i możemy o tym po prostu porozmawiać. Bez oceniania, czy złości się słusznie. Bez konieczności martwienia się, jaki wpływ na mnie wywierają te emocje. Ten profesjonalny dystans sprawia, że gabinet psychoterapeuty staje się bezpiecznym miejscem, w którym klient nie dozna odrzucenia, nie będzie oceniany i będzie mógł przyjrzeć się sobie i swoim stanom z szerszej perspektywy, bo ma na to przestrzeń i kogoś, kto mu w tym pomoże.
Superwizje
Etyka zawodu psychoterapeuty wskazuje na konieczność poddawania pracy regularnej superwizji. Stosuję się do tego zalecenia, ponieważ chcę jak najbardziej zwiększyć prawdopodobieństwo, że jestem w stanie skutecznie pomóc osobom, które mi zaufały.
Czym są superwizje? To sesje z innym psychoterapeutą, który ma dodatkowe uprawnienia i jest kimś w rodzaju konsultanta. Jego pomoc stanowi cenne wsparcie merytoryczne i przyczynia się do osiągania lepszych efektów w pracy terapeutycznej.
Rolą superwizora jest omawiać z terapeutą różne trudności, które pojawiają się w toku terapii, a także udzielać wskazówek, jak pracować z danym klientem, by mu pomóc.
Korzystanie z superwizji oznacza, że terapeuta podchodzi do swojej pracy odpowiedzialnie i świadomie, i że ma w sobie pokorę, by uczyć się od bardziej doświadczonych, budując w ten sposób coraz lepszy warsztat pracy.
Czas spędzony na superwizjach również jest elementem mojej pracy, którą wykonuję poza godzinami spędzonymi w gabinecie z klientami.
Terapia własna
Być może niewiele osób o tym wie, ale dobrze, aby każdy psychoterapeuta przeszedł własną psychoterapię. Tak samo jak klienci ponosi więc koszty finansowe i czasowe zaangażowania się w taki proces. Wymóg ten ma bardzo głęboki sens z kilku powodów.
- Uczy terapeutę, jak to jest być „po drugiej stronie” – siedzieć na fotelu klienta, a tym samym przeżyć to, co przeżywa klient. Dzięki temu, gdy mówię, że rozumiem, jak trudno jest o czymś mówić, naprawdę to rozumiem. Mamy z klientem wspólne doświadczenia.
- Jeśli terapeuta boryka się z własnymi problemami, terapia pomaga mu je rozwiązać. Dzięki temu łatwiej jest skoncentrować się na pracy z klientem (i jest ona bardziej etyczna).
- Psychoterapeuta, jak każdy człowiek, ma swoje przekonania, preferencje, poglądy i cechy. Jego rolą jest dbać o to, by nie wpływały one na wykonywaną pracę. W procesie psychoterapii klienta czasami te cechy czy przekonania zostają „uruchomione” – terapia własna to przestrzeń na to, by zająć się nimi bez uszczerbku na pracy z klientem.
Każdy terapeuta powinien być przez cały czas uważny na to, co dzieje się z nim samym podczas prowadzenia procesu klienta. Czasami może to wiązać się z powrotem na terapię własną w dowolnym momencie, jeśli tylko okaże się to konieczne, by móc etycznie i bez szkód dla siebie samego i dla klienta kontynuować współpracę. Przykładem może być sytuacja, w której klient przychodzi pracować nad żałobą, podczas gdy terapeuta sam jest w żałobie. Inny przykład to omawianie utraty ciąży lub aborcji z terapeutką, która ma problemy z zajściem w ciążę lub sama aktualnie spodziewa się dziecka.
Można więc powiedzieć, że terapia własna psychoterapeuty zwiększa jego kompetencje, poszerza jego umiejętności. Ale jednocześnie to bardzo istotny element pracy nad własnymi emocjami i przekonaniami, tak by nie wpływały na jakość pracy. Terapia własna jest zatem czymś, co pozwala psychoterapeucie być lepszym w wykonywaniu swojego zawodu.
Terapia to inwestycja klienta w jego przyszłość
Gdy klient doświadcza problemów ze zdrowiem psychicznym, ma do rozważenia kilka możliwości. Jedną z nich jest udanie się na psychoterapię, inną – pójście do psychiatry po leki. Każdy wybór ma swoje konsekwencje. Jakie?
Może być tak, że pójście po receptę jest dla wielu osób „prostsze”. Wizyty u lekarza odbywają się raz na jakiś czas, a wydatki na leki są mimo wszystko mniejsze. Jednak tym, co najbardziej kusi, jest łatwość osiągania efektów – wystarczy pamiętać o braniu tabletki i objawy ustąpią (przynajmniej w założeniu).
Nie jestem przeciwna lekom. Nie chcę umniejszać ich roli w procesie zdrowienia. Są sytuacje, w których branie leków jest absolutnie niezbędne – sama terapia nie wystarczy. Niekiedy bez leków w ogóle nie można jej zacząć, ponieważ stan klienta nie pozwala mu uczestniczyć w sesjach i angażować się w pracę. W niektórych przypadkach połączenie leków i psychoterapii przynosi najlepsze rezultaty.
Badania pokazują jednak, że efekty osiągnięte dzięki psychoterapii utrzymują się dłużej niż gdy klient przyjmuje tylko leki. Podczas terapii klient uczy się pewnych umiejętności, zmienia dotychczasowy sposób myślenia na bardziej adekwatny, konstruktywny. Staje się swoim własnym terapeutą. Dzięki temu wie, jak zapobiegać nawrotom problemu i jak radzić sobie, gdyby taki nawrót nastąpił. Oznacza to, że będzie mu dużo łatwiej poradzić sobie z trudnościami, jakie by one nie były, ponieważ wie i potrafi więcej niż przed psychoterapią.
Ponadto psychoterapia sięga do źródeł problemu. Klient nie tylko leczy objawy, ale poznaje ich przyczynę i uczy się, jak sobie z nią radzić. To zwiększa prawdopodobieństwo dalszego życia bez nawrotu objawów.
Podczas psychoterapii klient wykształca nowe umiejętności. Dzięki nim ma większy wpływ na to, jak się czuje.
To prawda, że w psychoterapii trzeba na efekty zapracować – ale tak naprawdę to dodatkowa korzyść, ponieważ klient aktywnie uczestniczy w dokonywaniu zmian, a zatem ma na swoim koncie sukces, powody do dumy – sam sobie zawdzięcza to, co osiągnął. Co więcej, psychoterapia przyczynia się także do tworzenia przez klienta lepszych relacji z innymi ludźmi oraz, przede wszystkim, z sobą samym.
Więcej niż „tylko” godzina, więcej niż „zwykła” rozmowa
Bycie psychoterapeutą to nie jest zwykła praca w ustalonych godzinach, którą zostawiam za zamkniętymi drzwiami do następnego dnia. Ta praca wymaga ode mnie ciągłego doskonalenia mojego warsztatu, poszerzania mojej wiedzy, ale także dużej uważności na moje własne emocje i przekonania, które odzywają się w kontakcie z klientem.
Ta praca wymaga ode mnie poświęcania na nią czasu również poza gabinetem. Mówiąc szczerze, uważam, że to trudna praca. Właśnie to czyni ją tak satysfakcjonującą. Nagrodą dla mnie jest świadomość, że wspólnie z klientem kształtujemy jego doświadczenia i dokonujemy zmian w jego życiu.
Czy warto?
Na to pytanie każdy musi odpowiedzieć sobie sam. Z perspektywy terapeuty oraz osoby, która przeszła terapię własną, uważam, że warto. Rozumiem jednak, że nie każdy jest gotowy na ten rodzaj pracy.
Na szczęście nie musisz decydować już teraz i nie musisz robić tego sam. Skontaktuj się i umów na pierwszą konsultację. Podczas spotkania omówimy to, co chcesz zmienić i czego potrzebujesz, a następnie wspólnie podejmiemy decyzję, jaka forma pomocy będzie dla Ciebie najlepsza.